Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Rozdział 25

Witam wszystkich !
Tak jak obiecałam rozdział jest :)
Dziękuje jeszcze raz za każdy komentarz :)
 Nie przedłużając zapraszam do czytania :)
Pozdrawiam Foever.
P.S taka zapchaj dziura mam wrażenie . ehh ale od następnego zacznie się dziać na maksa ! 
Postaram się nowy rozdział dodać do tygodnia ;) 






Rozdział 25
- Pani McGonagall! – krzyknęła Ginny.
Nauczycielka podbiegła zaniepokojona  do dziewczyn.
- Co się dzieje?
- Niech pani zobaczy - powiedziała Ginny, podając Hermionie gumkę do włosów, która przeleciała przez dłoń dziewczyny, po czym bezwładnie opadła na materac.
- Ja nic nie czuję w prawej ręce. Nic! - powiedziała przerażona Hermiona.
- Poczekajcie - odparła nauczycielka i pobiegła w stronę wyjścia. Już po chwili słychać było tupot jej obcasów na marmurowych schodach.
- Giny - szepnęła Hermiona.
- Nie martw się, to na pewno jest przejściowe, może to skutek uboczny jakiegoś eliksiru. Na pewno profesor Snape coś zaradzi.
Na dźwięk jego imienia po ciele Hermiony przeszedł dreszcz.
- Co się dzieje?- spytała zaniepokojona Gryfonka.
- Nic, Ginny - zaczęła sprytnie zmieniając temat-  przez to wszystko, co się dzieje nie miałyśmy nawet czasu spokojnie porozmawiać  o czymś innym niż o mnie. Jak ty się czujesz?- spytała.
- Z czym ? Z tym, że mój były okazał się psychicznym mordercą planującym zemstę stulecia? Nie najlepiej, ale muszę się trzymać, szczególnie teraz kiedy Draco… - przerwała
- Mów.
- Bardzo przeżył to, co się stało z jego ojcem. Wiesz nigdy nie byli specjalnie blisko, ale jednak to rodzina. A teraz oboje stanęli przeciw sobie. To boli –dodała ściszonym głosem.
- Ma ciebie - dodała Hermiona posyłając przyjaciółce uśmiech - A dzięki miłość ból minie. Wiesz przecież jak bardzo Draco się zmienił.
Ginny spojrzała niepewnie na przyjaciółkę.
- Nie martw się, w obliczu nowych wydarzeń, całkowicie akceptuję twojego nowego wybranka - prychnęła.
- Severusie, może ty będziesz wiedział, o co chodzi - powiedziała nauczycielka wchodząc do sali w towarzystwie naburmuszonego Potwora z lochów. Kiedy znaleźli się przy łóżku dziewczyny, odór alkoholu spowodował skrzywienie na jej twarzy.
- Coś ty do cholery Granger znowu zrobiła? - warknął.
Nauczycielka szturchnęła go w ramię.
Mistrz eliksirów spojrzał na nią złowrogo. Ginny chcąc przerwać to napięcie chwyciła za szklankę i podała ją Hermionie, a ta ponownie przeleciała przez jej dłoń i upadła, roztrzaskując się na kawałeczki o metalową posadzkę.
- Co ty Granger szklanki nie potrafisz utrzymać w ręce? – zakpił Snape, po czym odwrócił się do Minerwy - to, że jesteś niezdarą jest wiadome nie od dziś.
- Nie, ty kretynie - wypaliła Hermiona. Jej twarz poczerwieniała - Nie mogę nic utrzymać w prawej ręce wszystko przez nią przelatuje.
Jednak Severus jej nie słuchał. Podszedł bliżej niej i spytał z nienawiścią, która przeszywała jego czarne oczy:
- Jak mnie nazwałaś?
- Severusie uspokój się! - krzyknęła McGonagall. Wyczuwając problemy, stanęła miedzy obojgiem - Natomiast ty Hermiono nie powinnaś odzywać się tak do swojego byłego nauczyciela. Choć na pewno trudno jest się opanować – powiedziała sama do siebie pod nosem.
- Dobra – warknął - chcę to już mieć za sobą.
Odsunął nauczycielkę i usiadł na łóżku dziewczyny.  Bez pytania chwycił dziewczynę za rękę. Mimo  mocnego uścisku dłoni, Hermiona nawet nie pisnęła.
- Czujesz to?
- Nie.
- Jadłaś coś, albo piłaś przed tym ? - spytał.
- Tak - odpowiedziała krótko.
- Granagerrr… możesz rozwinąć? - spytał zaciskając zęby.
- W moim nowym pokoju, była butelka z whisky. Wypiłam ją.
- Skąd się tam wzięła? To był twój pokój ?- zwrócił się do nauczycielki.
- Ja jej tam nie zostawiłam. Nie mam pojęcia skąd się wzięła.
Hermiona jednak nie słuchała. Była w szoku, że mężczyzna interesował się mimo wszystko jej życiem. Skąd inaczej wiedziałby po kim dostanę pokój? - pomyślała.
- Było coś napisane?- spytał wyrywając dziewczynę z rozważań.
- Na gorsze dni – zacytowała - Myślałam, że to może prezent od Ginny…
Nagle mężczyzna zerwał się na równe nogi:
- Gdzie jest ta butelka?! - krzyknął.
Hermiona spojrzała bezradnie na Ginny.
- Jak znalazłam Hermionę, to chyba leżała na ziemi - powiedziała cicho Rudowłosa.
Severus nic nie mówiąc wyszedł ze szpitala. Nie minęło nawet piętnaście minuty kiedy był z powrotem.
- Garnger, jaką ty jesteś kretynką! - krzyknął od wejścia.
- Naprawdę – kontynuował – nawet przez myśl ci nie przeszło, by nie pić czegoś nieznajomego pochodzenia?!
Dziewczyna zaniemówiła.
- Masz. Powąchaj ją – powiedział, podając Minerwie.
Kobieta zaciągnęła się. Po sekundzie odsunęła od siebie butelkę, powstrzymując odruch wymiotny.
- Granger, jest prawie pewne, że wypiłaś truciznę - dodał.
 Oczy dziewczyny zeszkliły się, a w gardle pojawiła się klucha.
- Ja.. nie pomyślałam – wydusiła ledwo słyszalnym szeptem.
W tym właśnie  momencie do szpitala wszedł spokojny Dyrektor.
- A co to za zbiorowisko? - spytał wyraźnie zaskoczony.
- A tak sobie przyszliśmy poplotkować - powiedział ironicznie Snape - A no tak, jeszcze nie wiesz, że nasz aniołeczek Granger wypiła truciznę, na skutek której jej ręka jest, ale jej nie ma – dodał teatralnie gestykulując dłońmi.
- Jak to się stało? - spytał dyrektor, przeciskając się do lóżka dziewczyny.
- Ja.. To moja wina, powinnam była się domyślić - odpowiedziała ze łzami w oczach.
- Ale co się stało? Wczoraj wieczorem byłaś jeszcze zdrowa - powiedział i spojrzał na nauczycielkę.
Ta w całej sytuacji zapomniała poinformować o całym zajściu Dyrektora. Teraz stała zakłopotana pomiędzy uczniami.
- Albusie. Wczoraj Hermiona, kiedy się wprowadziła, wypiła jakiś trunek, w skutek którego zemdlała. Dopiero panna Weslay ją znalazła i od razu przeniosłyśmy ją do skrzydła - powiedziała na jednym wdechu.
- Rozumiem - odpowiedział, zawieszając na chwilę wzrok na nauczycielce.
- Czy masz jakieś inne objawy? - spytał zwracając się do dziewczyny.
- Na razie nie.
- co teraz będzie? – spytała blada Ginny.
- Severusie - dyrektor zwrócił się do nauczyciela - może uda ci się znaleźć coś w księgach na ten temat.
Z początku Severus nic nie odpowiedział, ale kiedy oczy wszystkich zostały zwrócone w jego kierunku odparł:
- Dobrze poszukam. Myślę również Albusie, że powinieneś skontaktować się ze swoim przyjacielem Bartim z Portugalii.
- Dobry pomysł - powiedział wstając – Hermiono, jeśli cokolwiek zacznie się dziać, od razu dawaj znać.
- Dobrze – odpowiedziała zawieszając wzrok na Severusie.
Mężczyzna spojrzał na nią przelotnie i wyszedł. Mimo tej krótkiej chwili, w której spotkały się ich oczy, Hermiona zdołała wyczytać w nich niespotykane często współczucie.
***
Od tygodnia Severus Snape, szukał informacji. Jego ogromny zbiór ksiąg został przeszukany nie raz. Mimo ogromnych zapewnień, że poradzi sobie sam z pomocą przyszyli mu Black oraz Lupin. Syriusz zorganizował również zbiór księgą jego matki, ale nawet w nich nie pojawiła się żadna wzmianka o takowych objawach. Zaczynali już wątpić, czy to w ogóle jest skutek trucizny. Ginny spędzała sporo czasu przy łóżku Hermiony, której stan na szczęście nie pogarszał się. Parę razy pojawił się nawet Draco. Mimo faktu, że jej łóżko miało stałą obstawę  dziewczyna na własną rękę szukała jakichkolwiek informacji. Wszyscy czekali na odpowiedź z Hiszpanii, w której większość pokładała ostatnią nadzieję. 
W niedzielę wieczorem, kiedy dziewczyny zaczynały tracić już nadzieję, Dyrektor wpadł do szpitala jak burza. Zaraz za nim wszedł Severus, Black, Lupin, Draco oraz profesor McGonagall.
- Hermiono - zaczął Dyrektor, kiedy wszyscy okrążyli dziewczynę - mamy odpowiedź od Bartiego, jednak pojawiły się nowe informacje. Draco możesz zacząć - poinformował Albus.
Wzrok dziewczyny przeniósł się na blondyna.
- Nie jestem pewien, czy to w ogóle ma jakiś związek ze sprawą, ale kiedy byłem dzieckiem dowiedziałem się, że moja matka ma kochanka. Od razu powiedziałem o tym ojcu. Ten jednak powiedział, że to będzie nasza tajemnica i mam o tym nikomu nie mówić - Draco nerwowo odkaszlnął - Widziałem potem tego faceta jeszcze parę razy. Nawet byłem tym faktem zdziwiony, że ojciec z tym nic nie robi, ale potem koleś po prostu zniknął. Dopiero po paru latach, kiedy opowiadałem mu o tym, jak nienawidzę Pottera powiedział, że nawet najgorsza trucizna nie równa się truciźnie związanej z czarną magią. Koniec końców ja jej nie wykorzystałem, ale kto wie do czego zdolny jest ojciec  - Draco skończył, a wszyscy wpatrywali się w niego z milczeniem.
- To znaczy... - zaczęła Ginny.
-Nic jeszcze nie znaczy. W moich księgach z czarną magią nie ma nawet wzmianki o takowej magii – burknął zirytowany Snape.
-Barti napisał, że nie jest w stanie udzielić nam pomocy na odległość, a zatem musisz tam polecieć - dodał Black.
- Dobrze - przytaknęła z zadowolenia.
- Znakomicie. Jeśli wszystko jest wyjaśnione, to pozostaje sprawa kto się tobą zaopiekuje.
Hermiona spojrzała z nadzieją na Ginny. McGonagall podłapując to, odpowiedziała stanowczo:
- Draco oraz Ginny odpadają. Mają obowiązki szkolne.
Dyrektor spojrzał na Blacka, Lupina oraz Snape’a.
- Severusie? - zapytał spoglądając na nauczyciela.
- Ja?! - krzyknął wskazując palcem na siebie.
- Remus oraz Syriusz muszą zostać w szkole.
- Kurwa - powiedział półgłosem, przewracając oczami.
 Albus skarcił go wzrokiem. Gryfonka zapytała:
- Na pewno nie ma nikogo wolnego?
- Mi też nie uśmiecha się znowu cię niańczyć - warknął.
- Umiem sama o siebie zadbać - odpyskowała.
- Co widać na załączonym obrazku… - dodał pod nosem, po czym spytał:
- Mamy już wszystko ustalone? – Spojrzał po członkach – Tak? Super. Niańka wychodzi.
Dyrektor jeszcze chwilę w ciszy obserwował wychodzącego nauczyciela, po czym powiedział:
- Ginny pomoże Ci się spakować. Bądź jutro o 8:00 gotowa.
Dziewczyna przytaknęła. Jeszcze chwilę wszyscy żywo rozmawiali o zaistniałej sytuacji. Kiedy jednak mrok ogarnął salę, większość pożegnała się i wyszła. Przy łóżku dziewczyny został tylko Draco i Ginny.
- Ginny mogłabyś zorganizować mi jakieś rzeczy? - spytała.
- Oczywiście – odpowiedziała Gryfonka i zostawiła dwójkę.
- Draco ja… – zaczęła niepewnie  Hermiona.
- Przepraszam cię za mojego ojca - przerwał Draco.
Dziewczyna zaniemówiła. Jeszcze nigdy nie usłyszała tych słów z jego ślizgońskich ust. Po chwili jednak dodała:
- Dziękuje ci, że tak nam pomagasz, że pomogłeś mnie uratować i, że opiekujesz się Ginny.
- Uważaj na siebie – dodał, po czym pożegnał się i wyszedł.
Hermiona  nie pamiętała już dnia kiedy została całkiem sama. Jedną ręką podciągnęła kołdrę pod samą szyję. Życie z jedną sprawą ręką było bardzo utrudnione, nawet mimo tego, że Pani Pomfrey wpadła na pomysł jak troszkę ulepszyć jej funkcjonowanie. Wyczarowała gips, który trzymał się na jej ręce. Dzięki temu faktycznie czuła, że jej ręka do niczego się nie nadaje.
Leżała chwilę, wpatrując się w znienawidzony sufit. W jej głowie kłębiły się miliony myśli. Nie mogła zrozumieć, jak jej życie zmieniło się od roku, że ponownie musi zdać się na towarzystwo nauczyciela. Czasem zazdrościła Ronowi, który wyjechał po incydencie z listem o wtedy jeszcze fałszywym romansie z byłym nauczycielem. Z tymi myślami zasnęła.




sobota, 2 kwietnia 2016

Rozdział 24



 Witam :) Wybaczcie, że znowu długo niczego nie było, nie będę się usprawiedliwiać szkoła, pracą i wszystkimi ludzkimi obowiązkami, tak czy inaczej zapraszam do czytania :)
Oczywiście za betę dziękuje Mio <3
Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodoba :*
Pozdrawiam Forever!


- Hermiona! Musisz wstać!
Zimne ręce profesora znajdowały się właśnie na jej barkach, skutecznie uniemożliwiając dalszy sen.
- Co ty robisz? - spytała zaspanym głosem.
- Budzę, a co nie widać? - odpowiedział z ironią.
Hermiona prychnęła, podniosła się na łokciach, usiadła i przetarła oczy wierzchem dłoni.
- Nie uwierzysz, jaki miałam sen...
Mężczyzną uciszył ją ręką:
- Nie obchodzi mnie to. Ubieraj się, musisz stad szybko zniknąć.
- Słucham?!
- Granger ubieraj się! - warknął.
Mówiąc to, wstał, podniósł z ziemi jej koszulę nocną i rzucił ją w kierunku dziewczyny.
Gryfona zwinnie chwyciła część garderoby. Po chwili zastanowienia zwinnie przeciągnęła koszulę przez głowę, która swobodnie opadła na jej ciało.
Mężczyzna stał nieruchomy we framudze drzwi, obserwując ubierająca się dziewczynę.
- Możesz robić to szybciej? - spytał niecierpliwie, krzyżując nonszalancko ręce.
- A co kolejne czekają za drzwiami? - zadrwiła, wstając.
- Granger, nie rób z siebie zazdrosnej kretynki. NIE - przeciągnął -  fanatyczna czwórka szuka cię po całej szkole, a jakoś nie mam ochoty, żeby znaleźli cię u mnie, wiec ubieraj się i wypad!
Hermiona podeszła szybkim krokiem do Mistrza Eliksirów i powiedziała podirytowana:
- A co niby mam im powiedzieć?
- Nie wiem, wymyśli coś. To nie mój problem - wzruszył ramionami, minął dziewczynę i poszedł w kierunku stolika z ognistą. Nalał sobie sporą ilość do szklani, po czym rozsiadł się wygodnie w fotelu.
Hermiona obserwowała ruchy nauczyciela, kiedy jednak zdała sobie sprawę, że on nie zamierza jej pomóc, warknęła:
- Ale z ciebie dupek!
Po czym obróciła się na pięcie i z impetem zatrzasnęła za sobą drzwi.
Wściekła Gryfonka przemarzała korytarze szkoły w ekspresowym tempie. Nawet nie zdążyła zauważyć, kiedy znalazła się w pustym skrzydle szpitalnym. Chwyciła z szafki nocnej ręcznik i udała się pod prysznic. Strumienie ciepłej wody spływały po jej ciele, dając tymczasowe rozluźnienie. W jej głowie huczało od myśli, które prowadziły do upojnej nocy, a łzy same cisnęły się do oczu. Oparła plecy o marmurową ścianę, by po chwili zjechać po niej w dół. Woda spływała jej po twarzy, kapiąc z podbródka. Kiedy z prysznica zaczęła lecieć zimna woda, Hermiona opuściła kabinę. Oplotła mokre włosy ręcznikiem, a ciało owinęła koszulą, po czym wyszła z łazienki. Ku jej zdziwieniu przy jej łóżku czekał cały komitet powitalny
- Hermiona! - krzyknęła Ginny i podbiegła do przyjaciółki. - Gdzie ty do cholery byłaś? Martwiliśmy się.
- Byłam na małym spacerze - odpowiedziała.
Oczy profesor McGonagall przypominały teraz pięć galeonów.
- Panno Granger jak to poszłaś na spacer? - zapytała ostrzegawczo nauczycielka.
- Tak wiem, to było lekkomyślne - dodała Hermiona.
- Nawet bardzo - odpowiedziała chłodno.
- Panna Granger na pewno zdaje sobie sprawę z tak nierozważnego zachowania - dodał spokojnym tonem dyrektor.
- Nieźle nas przestraszyłaś - powiedział Remus.
- Przepraszam wszystkich za zamieszanie - powiedziała speszona.
- Najważniejsze, że się znalazła cała i zdrowa. Myślę, że możemy już odejść.
- Dobranoc - szepnęła Ginny do przyjaciółki.
Hermiona wiedziała, że jutro będzie musiała się ostro tłumaczyć, bo rudowłosej nie da się tak łatwo oszukać. Na sama myśl, poczuła silne ukłucie w głowie.
Kiedy wszyscy się rozeszli, przy łóżku Hermiony został tylko dyrektor.
- Jutro, twoje rzeczy zostaną przeniesione do gabinetu. Nie jesteś już naszą uczennicą, ale miejsce w Hogwarcie zawsze się znajdzie. Profesor...
- To nie mogę wrócić do domu?- spytała smutno, przerywając Albusowi.
- Przykro mi to niemożliwe. Nie wiemy, gdzie znajduje się wróg.
- No tak - dodała cicho.
Przez całe zamieszanie z Severusem kompletnie zapomniała o szaleńczym przyjacielu, który pragnie jej śmierci.
- Dyrektorze chciałabym już iść spać.
- Tak naturalnie, dobranoc - powiedział i ruszył w kierunku drzwi. Kiedy był już przy wyjściu, dodał: - Panno Granger lepiej w nocy nie spacerować po lochach.
Dziewczyna spłonęła rumieńcem.
O brzasku słońca dziewczyna już nie spała. Leżała z szeroko otwartymi oczami wpatrując się w sufit. W jej głowie klatka po klatce przewijały się wydarzenia z nocy, które skutecznie spędzały jej sen z powiek. Udało się jej tylko na chwilę zmrużyć oczy, ale nawet we śnie nawiedzały ją jej czyny. Przez tę chwilę musiały zjawić się skrzaty, bo gdy otworzyła oczy, jej rzeczy już nie było.
Nie czekając na panią Pomfrey, Hermiona zebrała się z łóżka i w pełni gotowa, wyszła ze skrzydła. Odruchowo pokierowała się w stronę gabinetów nauczycielskich. Jej znajdował się na samym końcu. Hermiona pchnęła drzwi, za którymi ukazało się przytulne wnętrze.
- Idealnie- pomyślała Hermina.
Pokój był nie duży, na wprost drzwi znajdowało się przestronne okno z widokiem na błonia. Pod oknem znajdowała się drewniana ława. Na ścianach widniały dwa obrazy, przedstawiające zakazany las. Po prawej stronie były drewniane masywne drzwi, za którymi była sypialnia. Niewielkie pomieszczenia mieściło szafę i łóżko, obok którego stała półka wypełniona książkami oraz butelka z karteczką. Hermina z ciekawością podeszła do stolika i podniosła prezent. Odchyliła karteczkę i przeczytała:
Na Gorsze dni.
- Pewnie to od Ginny lub Remusa - powiedziała na głos.
Nie zastanawiając się długo, odkręciła butelkę i bez zbędny ogródek pociągnęła spory łyk.
Smakowało goryczą, która kojarzyła się jej tylko z Severusem i ich wspólną nocą. Hermiona usiadła, opierając plecy o ramę łóżka, podniosła ponownie butelkę, zatapiając się w tym smaku.
Po kilku większy łykach butelka była już w połowie pusta. Gryfona odstawiła trunek na bok i podniosła się. Chwiejnym krokiem podeszła do lustra, które znajdowało się w szafie.
- Hermino - powiedziała stanowczo do odbicia. - Nie poznaję cię, południa nawet nie ma a ty już pijana. Romanse z nauczycielem, powiem więcej, seks z nauczycielem, to doprawdy karygodne - drwiła sama z siebie. - Tak do ciebie mówię - wskazała palcem na swoje odbicie.
Hermiona odwróciła się i zbyt gwałtownie ruszyły, co spowodowało, bolesny upadek. Kiedy głowa uderzyła o zimną podłogę, pojawiła się ciemność.

***
- Długo nie zabawiła z dala od tego miejsca.
Głos Minerwy sprowadził Herminę do żywych. Gwałtownie otworzyła oczy, a blask światła dziennego ją oślepił.
- Nie - jęknęła.
- Witamy ponownie - powiedziała pani Pomfrey.
- Hermi - westchnęła przyjaciółki siedząca u jej nóg.
- Ginny - wydukała Hermiona.
- Jak się czujesz? - spytała zatroskana pielęgniarka.
-Dobrze - skłamała dziewczyna.
- Hermino co prawda nie jesteś już naszą uczennicą, ale spożywanie alkoholu, kiedy nawet nie wybiła pierwsza po południa, jest niepokojące -powiedziała surowo nauczycielka.
- Skąd ty w ogóle w tak krótkim czasie wzięłaś alkohol? - spytała rudowłosa.
- On był w pokoju.
- Niemożliwe- odpowiedziała Minerwa. - Wiem, bo sama w nim mieszkałam.
- Naprawdę - zarzekła się dziewczyna.- Była na nim karteczka na gorsze dni. Myślałam, że to od Ginny, albo Remusa.
Rudowłosa spojrzała na nauczycielkę i pokręciła głową.
- Remusa nie ma, musiał wczoraj po twojej akcji pilnie wyjechać.
- Zbadamy tę sprawę - dodała McGonagll.
- Masz, napij się – powiedziała Ginny podając przyjaciółce kubek z wodą.
- Musimy przestać spotykać się tylko w szpitalu - zażartowała Hermiona i chwyciła kubek od przyjaciółki, który z impetem upadł na prześcieradło, pozostawiając mokrą plamę.
- Co ty...
- Podaj mi coś! - krzyknęła spanikowana Hermiona.
Ginny poderwała się i podała przyjaciółce rękę, a ta przeleciała przez jej dłoń, jak przez ducha.
Łzy napłynęły do oczu Gryfonki i wyszeptała:
- Nic nie czuję.