Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

poniedziałek, 11 lipca 2016

Rozdział 26

Tak właśnie teraz możecie przecierać oczy ze zdziwienia jestem :D
Mam nadzieje, że po dłuższej przerwie z chęcią wróćcie do dalszego czytania.
Rozdział betowała niezastąpiona Mio
Pozdrawiam Forever





Podróż na lotnisko minęła w zaskakująco szybkim tempie. Snape nie odezwał się ani słowem. Hermiona natomiast pogrążona była w lekturze. Kiedy dotarli na lotnisko, po wielu godzinach milczeniach Severus odezwał się lekko ochrypniętym głosem:
- Idę się rozejrzeć. Nie zgub się, bo nie będę cię szukać.
Dziewczyna przytaknęłam, nie odrywając wzroku od książki o czarnej magii, którą podarował jej przed wyjazdem Draco. Kiedy nauczyciel zniknął z jej pola widzenia, dziewczyna zamknęła książkę i odczuwając pewnego rodzaju ulgę, oparła plecy o ścianę. Spojrzała na otaczających ją ludzi. Większość z nich pędziła w nieznanym kierunku, zatrzymując się tylko wtedy, kiedy kółka od walizki stawiało opór. Gdyby ktoś usiadł obok niej i zajrzał w jej czekoladowe oczy, na pewno ujrzałby w nich strach i przerażenie. Jej głowa aż parowała od natłoku myśli, a wiedza, którą pochłaniała podczas lektury, wcale jej tego stanu nie poprawiała. Wręcz przeciwnie, wpędzała ją coraz głębiej w stan melancholii.
- Dobrze, że przestałaś to czytać.
Głos profesora, który nagle znalazł się obok niej, wyrwał ją z obserwacji.
- Bo? - spytała z przekąsem.
- Bo to same bzdury Granger, nie potrzebnie się nakręcasz - odpowiedział, siadając tuż obok niej.
- No nie wierzę, sam profesor Snape się o mnie martwi. Czym zasłużyłam sobie na ten zaszczyt? - spytała z drwiną w głosie.
- Nie martwię się o ciebie, tylko o siebie.
Hermiona spojrzała na niego pytająco.
- Granger jak się naczytasz, to potem będziesz ciągle o tym pieprzyć, a ja nie mam zamiaru tego słuchać.
Dziewczyna przewróciła oczami i splotła ręce na krzyż, wyglądając przy tym, jak małe obrażone dziecko. Aż do czasu wywołania ich do odprawy samolotu, siedzieli w milczeniu.
Miejsca w samolocie mieli w różnych rzędach, stąd na buzi dziewczyny, zagościł uśmiech. Usadowiła się wygodnie na miejscu obok okna, obserwując widoki. Nie zauważyła, nawet kiedy obok niej usiadł mężczyzna.
- No nie wierzę, kogo spotkałem - zwrócił się do Hermiony.
Dziewczyn z początku nie wyłapała, że te słowa są do niej, dopiero kiedy padło jej imię, odwróciła się w stronę swojego sąsiada.
- Thomas!- krzyknęła zdziwiona.
- No już myślałem, że nie poznasz swojego starego sąsiada - uśmiechnął się, pokazując przy tym szereg śnieżno białych zębów.
- Co ty tutaj robisz? - spytała oszołomiona całą sytuacją.
- A lecę w interesach firmowych. A ty ?
- Ja w sumie odwiedzić starego znajomego. Słyszałam, że twoja firma bardzo się rozwinęła, nawet w nie jedynym tygodniku byłeś już na okładce.
- Tak interesy z Europą, bardzo nam pomogły w rozwoju. Teraz uderzamy na Portugalię, a później myślę nad Chinami.
Hermiona zrobiła wielkie oczy.
- Jestem pod wrażeniem.
- Zawsze możesz dołączyć do naszego zespołu - powiedział, posyłając jej czarujący uśmiech.
- Raczej nie nadaję się do takiej branży.
- Dlaczego? Z takim umysłem, idealnie nadałabyś się do działu księgowej, a wyglądem przyćmiłabyś nie jedną z moich sekretarek.
Na twarzy dziewczyny pojawił się rumieniec i automatycznie spuściła wzrok. Czując zakłopotanie, Thomas powiedział:
- A co u twoich rodziców? Słyszałem, że wyjechali do Stanów.
- Tak, wyjechali. Mają się bardzo dobrze. Mama jak zresztą wiesz, zwiedza wszystko, co może, robiąc przy tym mnóstwo zdjęć, a tata wiesz, najchętniej leżałby plackiem przy jakiejś wodzie.
Thomas zaśmiał się.
- Tak doskonale pamiętam jak raz byliśmy na wakacjach w Europie(może warto wymienić jakiś konkretny kraj, bo to brzmi jakby Anglia nie była w Europie xd) - westchnął- Te ich kłótnie, udzielały się moim rodzicom.
- A twoi rodzice jak? - spytała.
- Mają się bardzo dobrze, nadal w Londynie, tata od czasu do czasu pomaga mi przy tłumaczeniach, a mama udziela się społecznie. Planują wyjechać do Francji, ale na razie to tylko plany. O już startujemy.
- O nie, nienawidzę tego - powiedziała Hermiona, łapiąc się poręczy fotela.
- Ja też - powiedział z uśmiechem, łapiąc się kurczowo fotela. Tak, że na jego dłoniach wyskoczyły żyły.
Hermiona dopiero teraz zdołała, zauważyć jak bardzo zmienił się na przestrzeni lat. Dorastali razem, ale później ona poszła do Hogwartu, a Thomas wyprowadził się na obrzeża Londynu. I kontakt się urwał. Z małego nieporadnego chłopca w okularach zmienił się w prawdziwego biznesmena. Olśniewający uśmiech, idealnie ułożona fryzura i trzydniowy zarost na pewno dodawał mu teraz uroku. W świecie mugoli stał się poważnym biznesmenem.
- Jakie masz plany na przyszłość? Idziesz w ślady rodziców? - spytał, wyrywając z zamyślenia Hermionę.
- Nie na pewno nie - powiedziała.
- Jak to? Przecież taką szkołę właśnie skończyłaś.
Hermiona kompletnie zapomniała, że jej przyjaciel z dzieciństwa był karmiony takim informacji o niej, nie miał pojęcia, że była czarownicą.
- Tak wiem - powiedziała zmieszana. - Ale wiesz, plany się zmieniają - dodała szybko.
- No tak, ja sam do niedawna nie wiedziałem, co chce robić. Także tym bardziej ponawiam pytanie o współpracę.
Hermiona uśmiechnęła się życzliwie, uciekając wzrokiem od tych przeszywających ją oczu. Spytała, zmieniając temat.
- A co u Lizy? Zdaje się, że nie pogratulowałam ci jeszcze zaręczyn.
- A Liza ma się bardzo dobrze, właśnie wypoczywa na Malediwach ze swoim nowym starszym mężem - odpowiedział na jednym wdechu.
Hermionę zatkało.
- Wiesz bycie ze starszym jest teraz takie modne - dodał z ironią.
Hermiona spaliła buraka. Doszło do niej, że sama posiada w swojej karcie taki incydent.
- Nie jest warta naszej uwagi - dodał po chwili. - Zatrzymujesz się w Lizbonie?
Dziewczyna przytaknęła.
- To może dasz się zaprosić na drinka?
- Tak pewnie - powiedziała uśmiechając się.
- Widzisz, już jesteśmy w powietrzu.
- Faktycznie - powiedziała rozglądając się. - Nawet nie zauważyłam kiedy.
- Przy mnie zawsze czas szybko ci mijał. Pamiętasz, jak raz miałaś być na siedemnastą w domu, a wróciłaś dopiero o dwudziestej, bo zaciągnąłem cię na ten stary pomnik i przesiedzieliśmy tam cały dzień, opowiadając straszne historie.
- Tak było, ale zapomniałeś, że musieliśmy wracać, bo twoja dziewczyna zrobiła ci wtedy taką awanturę, że spędzasz czas ze mną a z nie z nią, i polała cię wtedy wodą.
- Nic takiego nie pamiętam - powiedział z przekąsem.
- Pamiętam za to, jak ty weszłaś w błoto i utonęły ci tam klapki, całą drogę musiałem cię nieść.
- Nie musiałeś, sam chciałeś - powiedziała droczącym się tonem.
- A co miałem cię tam zostawić na pastwę losu i kwatabundy? - powiedział, przyciszonym tonem.
- Nie waż się wspominać kwatabundy - powiedziała śmiejąc się.

Jej śmiech nie przeszedł obojętnie obok Snapa który siedział kilka rzędów dalej. Zaciekawiony skąd u Granger taka nagła zmiana humoru postanowił to sprawdzić, udając się do toalety. Kiedy minął swój rząd, jego oczom ukazała się Hermiona zapatrzona maślanymi oczami w jakiegoś chłopatasia w garniturze. Hermiona była tak pochłonięta rozmową, że nie zauważyła nawet ślepo gapiącego się na nich Severusa.
- Idzie pan czy czeka na cud?- spytał podirytowany mężczyzna za Severusem.
Snape odburknął coś pod nosem i poszedł do toalety.

***

- Uważaj, bo zaraz w kogoś uderzysz - warknął Snape.
Hermiona nie zwracając uwagi na nikogo, ciągle obracała się za starym znajomym, który po pożegnaniu oddalił się, zostawiając jej w dłoni numer telefonu. Dziewczyna puściła uwagę Snape'a mimo uszu.
- Pośpiesz się, musimy złapać taksówkę i zameldować się w hotelu.
- No przecież idę! - krzyknęła.

Lizbona tak jak poprzednim razem tętniła życiem. Ulice jednak wypełnione były nie turystami, ale pobliskimi mieszkańcami. Zbliżał się koniec października, a na lizbońskim targu był to najlepszy czas na sprzedaże swoich wyrobów. Kupcy stali przy swoich straganach i donośnym głosem, niesionym wraz z wiatrem, zachęcali do kupna własnej roboty przypraw, owoców, warzyw, ziół oraz herbat. Hermiona z przyjemnością zatrzymałaby się przy jednym z takich stoisk, niestety będąc w towarzystwie ponurego nauczyciela z lochów, nie mogła sobie na to pozwolić. Kiedy przedarli się przez huczne, obładowane targowisko, ich oczom ukazało się cudownie lazurowe morze. Ich hotel znajdowała się zaraz przy plaży. Był dużo mniejszy niż ten, w którym gościli ostatnio. Z zewnątrz wyglądał jak zwykła kamienica. W oknach były drewniane okiennice, a cały budynek pokryty był bladożółtą farbą, która gdzieniegdzie już schodziła. Kiedy weszli do środka przez heblowane drzwi, dziewczynę ogarnął przyjemny chłód. Wnętrze budynku prezentowało się zupełnie inaczej niż jego zewnętrzna część. Było bogato urządzone, recepcja obłożona w marmurze, a w miejscu poczekalni z sufitu wisiały przeźroczyste kule, w których można było usiąść. Kiedy mężczyzna w brązowym uniformie podszedłby zabrać ich rzeczy Severus warknął:
- Idź, gdzieś poczekać.
Hermiona nic nie odpowiedziała, nie chcąc wdawać się w niepotrzebną kłótnię, poszła w kierunku kul. Usadowiła się w jednej z nich. Nogi dyndały jej w powietrzu, poczuła się jak za czasów dzieciństwa, kiedy siedząc, nie dosięgała podłogi. Nagła nostalgia ogarnęła ją, gdy spojrzała w stronę Severusa, który zajęty był rozmową z recepcjonistką. Hermiona nie była w stanie ogarnąć jak wiele, rzecz zmieniło się odkąd byli tu po raz pierwszy. Odnaleźli Harry'ego, była więziona, przespała się ze swoim byłym nauczycielem, wypiła truciznę, przez którą nie jest w stanie normalnie funkcjonować... Nagle dotarło do niej, że było to niespełna dwa miesiące temu, a patrząc na to teraz, miała wrażenie, jakby minęły całe wieki.
- Grangerr, ile razy mam do ciebie mówić?! Ogłuchłaś?!- wrzasnął nagle stojący przed nią nauczyciel.
Hermiona wymamrotała coś bliżej niezrozumiałego pod nosem.
- Co tam mamroczesz?- spytał podirytowany Snape.
- Nie słyszałam, zamyśliłam się - odpowiedziała ze złością w głosie i ruszyła w stronę windy.
Nauczyciel szedł krok za nią. Spytał zgryźliwie:
- To ty myślisz?
- Tak w przeciwieństwie do niektórych - odpyskowała.
Nauczyciel wepchnął ją do windy, która wyrosła przed nimi i przyparł ją do ściany, napierając boleśnie na jej ciało. Ich usta praktycznie się stykały. Serce dziewczyny przyśpieszyło, a nogi lekko się ugięły.
- Nie waż się tak do mnie odzywać - wysyczał jej prosto w usta.
Pod wpływem adrenalin, która panowała teraz w jej żyłach. Hermiona niewiele myśląc, zbliżyła swoje usta i pocałowała Severusa. Czekając na sprzeciw, który nie nastał Hermiona, zaczęła delikatnie przygryzać wargi, pozwalając by pocałunek stawał się coraz bardziej intensywny. Ich ciała stykały się ze sobą jak magnes. Severus jedną nogą, rozchylił jej uda, a dłonią zaczął błądzić po dekolcie.
Nagle miły głos pani w windzie, oznajmił im, że są na swoim piętrze. Severus oderwał się jak oparzony od Hermiony i wyszedł z pomieszczenia. Hermiona cała płonęła, jej ciało pulsowało i domagało się więcej, nogi drżały. Powoli oderwała się od ściany i wyszła. Przed jej oczami ukazał się długi hol z sześcioma drzwiami.
Severus szedł pierwszy, powoli przeszedł przez wszystkie drzwi, aż dotarł do ostatnich. Hermiona zmieszana szła tuż za nim. Mężczyzna przekręcił klucz w drzwiach i odsunął się pod pretekstem zawiązania buta wpuścił Hermione pierwszą. Pokój był dosyć mały, ale były w nim dwa osobne łózka. Hermiona westchnęła bardziej z żalu, niż radości, choć nigdy by się sama do tego nie przyznała. Trzask zamykanych drzwi sprawił, że podskoczyła.
Severus wymamrotał coś pod nosem i gwałtownie podszedł do Gryfonki. Zwinnie obrócił ją w swoją stronę i przyciągnął ją do siebie tak, że oparła się o jego pierś. Zaskoczona otworzyła usta, by cos powiedzieć, jednak usta jej profesora były szybsze. Całował ją żarliwie. Wepchnął w jej usta swój język i zmysłowo zaczął bawić się jej. Severus pochłaniał ją. Brał w swoje posiadanie. Na tę chwilę dziewczyna stała się jego własnością. Kąsał jej pełne usta. Pragnąc więcej i więcej. Hermiona wsunęła palce w jego włosy i chwyciła go za głowę, przyciskając jeszcze bardziej do siebie. Severus warknął. Nogi dziewczyny drżały, a żyłka rytmicznie pulsowała na szyi. Nagle dłoń profesora znalazła się na jej udzie. W błyskawicznym tępie, przeniosła się wzdłuż wewnętrznej linii uda.
Oderwał swoje usta od jej:
- Rozbierz się dla mnie - polecił głosem, od którego przeszył Hermionę ciarki. Sam odsunął się od niej i oparł się plecami o przeciwną ścianę, krzyżując ręce na klatce.
Gdy dotarło do niej znaczenie jego słów, spojrzała na nauczyciela szeroko otwartymi oczami. Severus podniósł brew.
Podniosła ręce i rozpięła pierwsze trzy guziki na przodzie sukienki. Zsunęła ją z ramion. Kiedy sukienka zgrabnie zsunęła się po jej ciele na podłogę. Hermiona została w samej bieliźnie. Severusiowi rozszerzyły się źrenice. W jego oczach zabłysł głód, a twarz przybrała dziki wyraz.
- Ściągaj majtki- warknął niecierpliwie.
Hermiona przełknęła ślinę i drżącymi rękami zsunęła majtki, które opadły na ziemię. Zgrabnie wyszła z nich. Jej sutki stwardniały, a po plecach przeszedł dreszcz. Severus oderwał się od ściany i gwałtownie podszedł do niej. Otulił ją swoim ciałem i jeszcze mocniej przyparł do ściany. Sam dłońmi rozpiął swoje spodnie i ściągnął je wraz ze slipkami. Chwycił ją za pośladki i nerwowo uniósł do góry. Wypięła biodra i naparła mocniej na niego, splatając nogi w kostkach. Rękoma badała jego plecy. Dłonie oparł na niej pośladkach i gwałtownie wbił się w nią. Hermiona jęknęła. Poruszał się w niej szybko. Wchodził w nią głęboko, tak, że głębiej już nie można było. Wyszedł, aby zaraz wejść i powtórzyć to w zmysłowo podniecającym tępię. Coraz szybciej i mocniej. Hermiona jęczała w jeszcze bardziej podniecającym tonie.
- Jesteś moja - wycedził przez zęby.
- Twoja - dodała Hermiona dysząc.
Wygięła plecy w łuk, czując zbliżający się orgazm. Severus zwiększył tempo, wynosząc ją w coraz wyższe rejony ekstazy. Wreszcie wyprężyła się spazmatycznie, a potem opadła, opierając się na jego ramionach. Severus eksplodował w niej, wciąż poruszając się w tył i przód. Wytrysk był wręcz bolesny, lecz intensywnie przyjemny. Nie przestawał, wbijał się w nią coraz mocniej. Hermiona miała wrażenie, że jego wytrysk się nie kończy. Czuła jak po nodze spływa jej stróżka jego nasienia. Wbił się w nią głęboko i zastygnął w tej pozycji. Opierając głowę o jej ramie. Na jego szyi pojawiły się kropelki potu. Podniósł głowę, a ich spojrzenia się spotkały. Jego oczy błyszczały, w inny niż dotychczas sposób. Po chwili wyszedł z niej, opuścił jej nogi i pomógł stanąć na ziemi. Gdy stanęła na drżących nogach na podłodze, przechyliła się. Chwycił ją na ręce i przeniósł do łazienki. Posadził na progu wanny i powiedział:
- Umyj się, a później pójdziemy do Bartiego.
Przejechał opuszkiem palców po jej czerwonych policzkach i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.




***

- Witacje! Myślałem, że już dziś nie przyjdziecie - przywitał ich serdecznie starzec.
Barti siedział oparty plecami o ścianę swojego domku. Kiedy Severus oraz Hermiona zbliżyli się, wstał podszedł do Hermiony i objął ją w pasie natomiast Severusowi uścisnął dłoń.
- Napijecie się mrożonej herbaty?
- Z przyjemnością - odpowiedziała z uśmiechem Hermiona.
Mężczyzna chwycił ją pod ramię i poszli w kierunku drzwi. Severus natomiast zajął poprzednie miejsce Bartiego. Kiedy trzy kubki wylądowały na stole. Hermiona pomogła usiąść Bartiemu i usiadła naprzeciwko niego obok nauczyciela. Barti pociągnął spory łyk, głośno go przełknął i powiedział:
- Bardzo trudno było znaleźć to jaka trucizna powodowuje twój stan. Ale w księdze czarnej magii mojego praprapraprapra dziada, myślę, że znalazłem tę truciznę, jest napisane tam też antidotum.
- Czyli możemy spróbować? - wyrwała Hermiona, prostując się.
- Możemy.
Hermiona opadła z ulgą na krzesło.
- Czas leczenia trwa pięć miesięcy - dodał po chwil.

komentarze

  1. Super!Mam nadzieję że Severus nie będzie wykorzystywać Hermiony :/
    Czekam na kolejny rozdział! ^^ Życzę weny!
    Pozdrawiam ;)
    -Darietta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje :*
      No zobaczymy jak to się potoczy :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Dziękujemy za nowy rozdział! 😊 Miał taki inny klimat... Haha, już od pierwszych zdań widać, że znów ewoluował Twój styl pisania! Nie chcę za bardzo słodzić, więc pomyślałam, że może mogłabym dać jakieś wskazówki, co by tu jeszcze doszkolić. W pierwszej części było sporo opisów, które zdecydowanie działają na korzyść opowiadania, ale niestety za to pod koniec już według mnie je trochę zawaliłaś- w sensie- zabrakło opisu mieszkania Bartiego, przez co ciężko wyobrazić sobie scenerię ich rozmowy."Jesteś moja"- powiało mi "Bez cukru"... Sceny Hermiona-Severus ogólnie całkiem spoko, tylko nadal się upieram na rozbudowanie ich przemyśleń (głównie mam na myśli Severusa, w samolocie nadarzyła się na to dobra okazja). Ten Thomas to całkiem fajna postać, może jeszcze kiedyś się pojawi? Chwała Ci, że nie niszczysz charakteru Severusa, nie przesładzasz go. Pomysł z wanną w sam raz pasował ;) Dobra, to do następnego! Nie każ nam na siebie długo czekać x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuje za tak bogaty komentarz i za te miłe słowa:)
      na pewno zastosuje się do powyższych cennych rad.
      W kolejnym rozdziale który pojawi się już na dniach, będzie dużo przemyśleń Seva :)
      Jeszcze raz dziękuje, i pozdrawiam :)
      Forever

      Usuń
  3. Snape zachowuje się brutalnie... Wiem, wiem, Snape to Snape, nie można od niego wymagać za dużo czułości, no ale jednak takie wykorzystywanie Hermiony średnio mi się podoba... Albo może inaczej - nie podoba mi się to, że Hermiona na coś takiego pozwala. Za to Thomas jest bardzo sympatyczny, lubię gościa, mógłby się jeszcze kiedyś pojawić :) Chociaż nie wiem, jak by na to zareagował zazdrosny Severus, ale jednak chciałabym kiedyś taką konfrontację zobaczyć, mogłoby być ciekawie :P Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh no zobaczymy co to będzie ;))
      Może wykorzysta a może nie ?:*
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  4. Pięć miesięcy? Skojarzyło mi się z chemioterapią. No, ale cóż...
    Zapraszam do mnie
    sevmione-wkreguczasu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń